Spalacze tłuszczu niewątpliwie pomagają w redukowaniu niechcianej tkanki tłuszczowej, jednak aby przynosiły one zamierzony efekt powinny być stosowane równocześnie z dobrze zbilansowaną dietą, bo to ona jest odpowiedzialna w 75% za to jak wygląda nasze ciało. Spalacze tłuszczu są tak zwanym „turbo doładowaniem” w momentach kiedy nasz organizm nie radzi sobie już sam z redukowaniem ostatniej warstwy tkanki tłuszczowej.
Zrozumienie tego faktu jest bardzo ważne, ponieważ ułatwi nam to skuteczne redukowanie zbędnego balastu i notowanie ciągłego progresu w postaci ubytku centymetrów w okolicy pasa czy ud.
Na początku naszej walki o lepszą sylwetkę proponuję używać łagodniejszych suplementów takich jak L-Karnityna czy naturalne wyciągi z ziół jak pieprz Cayenne, imbir, zielona herbata, które podnoszą termogenezę naszego organizmu.
Dopiero w momencie kiedy jakaś część tkanki tłuszczowej zostanie spalona sięgnąć po nieco mocniejsze suplementy, które będą tak zwanym „turbodoładowaniem” o czym wspominałem na samym początku.
Jeśli w taki sposób podejdziemy do używania spalaczy tłuszczu unikniemy „zastoju”, a efekty w postaci ubytków tkanki tłuszczowej będą zauważalne cały czas aż do momentu końca redukcji.
Oczywiście trzeba wspomnieć tutaj, że mądrze dobrana aktywność fizyczna jest podstawowym elementem i ma bardzo duże znaczenie, bo spalacze tłuszczu to nie magiczne pigułki, które wystarczy wziąć i nie robić nic, a one same spalą tłuszcz.
Na zakończenie dodam jeszcze, żebyście wszytko robili z głową i na redukcję dali sobie trochę czasu. Nie obcinajcie kalorii zbyt drastycznie i nie dokładajcie kolejnych porcji spalacza aby lepiej działał, bo w tych przypadkach „więcej” nie znaczy lepiej.